Henry Jenkins, Nine
Propositions Towards a Cultural Theory of YouTube, http://henryjenkins.org/2007/05/9_propositions_towards_a_cultu.html,
2007
Autorem recenzowanego przeze mnie artykułu jest Henry
Jenkins. Obecnie wykładowca na USC, wcześniej pracował na MIT. Wykłada
komunikację, dziennikarstwo oraz filmoznawstwo. Jest autorem kilku publikacji
dotyczących nowych mediów, z których najbardziej znana to „Kultura konwergencji”
z 2006 roku.
Tekst jest zapisem przemówienia Jenkinsa na International
Communications Association Conference w San Francisco. Autor przedstawia w nim dość przystępnym językiem w
krótkich punktach dziewięć cech YouTube, będących propozycjami wobec teorii
kulturowej tego portalu. Pierwsza teza mówi o tym, że YouTube to miejsce
ścierania się różnych kultur – amatorów, reklamodawców, massmedia itd. Następnie
autor twierdzi, iż portal wyrósł z kultury uczestnictwa i stał się formą kulturowej
współpracy różnych grup. Kolejną cechą YouTube jest możliwość ponownego
wykorzystania przez amatorów medialnych materiałów komercyjnych. Po niej
postawiona zostaje teza, że głównym wyznacznik portalu to jego rozciągłość (ang.
spreadability), polegająca na znajdowaniu się dosłownie wszędzie w Internecie. Co
więcej, według autora YouTube promuje dziennikarstwo obywatelskie, gdyż każdy
ma dostęp do mobilnych kamerek oraz możliwości cyfrowej dystrybucji. Ponadto
Jenkins twierdzi, iż dzięki YouTube istnieje możliwość przeistoczenia kultury
uczestnictwa w zaangażowanie obywatelskie. Następnym poruszanym przez autora
zagadnieniem jest możliwość dostrzeżenia za pomocą YouTube zmian zachodzących w
ekonomii związanej z kulturą. Przedostatnia teza o mówi o korzystaniu z
portalów społecznościowych (ang. social networking), jako umiejętności, bez
której młody człowiek nie może się obyć. Ostatnią cechą portalu jest fakt, iż
zawarta w nim kultura uczestnictwa nie jest kulturą inności ze względu na mniejsza
popularność filmików mniejszości.
Pierwszym kryterium poprzez jakie należy postrzegać artykuł
Jenkinsa jest datę jego powstania, maj 2007 roku. YouTube w tym czasie istniał już
2 lata, rok wcześniej przejęty został przez Google, a miesiąc opublikowaniu
artykułu wprowadził lokalizację językową. Zaczynał więc stawiać pierwsze kroki
do stania się tym, czym jest dziś, czyli nie po prostu platformą do wrzucania i
oglądania filmików, ale ogromnym portalem społecznościowym, kanałem komunikacji
złożonym z pomniejszych podjednostek kreowanych przez użytkowników o różnym stopniu
zaangażowania. Dziewięć cech YouTube wymienionych przez Jenkinsa do pewnego
stopnia stało się swoistą kanwą, na której portal oparł swój dzisiejszy model.
W mojej recenzji postaram się ocenić ich trafność.
Pierwsza teza częściowo się dziś sprawdza. Niewątpliwym
jest, iż z YouTube korzystają osoby o różnorakich umiejętnościach, intencjach i
sposobie użycia. Jednakże autor moim zdaniem mylił się, twierdząc, iż potężny
grupy, takie jak przykładowo reprezentanci massmediów, zmuszone są ukrywać
swoją siłę. Przeczy temu podpisywanie przez Google umów z różnorakimi
koncernami, czego przykładem może być kanał o jednej z największych
oglądalności – Vevo, mający monopol na pokazywanie teledysków produkowanych przez
największe wytwórnie muzyczne.
Druga teza Jenkinsa jest dość trafna, choć spłycona przez
dzisiejszą kulturę, gdyż YouTube pełen jest różnorakich odpowiedzi na zawarte w
nim przez innych użytkowników bądź pochodzące z innego źródła treści kulturowe.
Co więcej, ta objawia się to także w efemerycznych memach i wiralach. Przykładem
takiej współpracy może być moda na Harlem Shake.
Trzecia teza stanowi według mnie bazę YouTube, gdyż jego początkowym
celem była możliwość odtworzenie tego, co wcześniej w telewizji transmitowano.
Dziś także to na tym polega, choć coraz częściej nawet i telewizje mają swoje
własne kanały. Ponadto oficjalne treść są przez użytkownik amatorów dowolnie
konfigurowane, co umożliwia modalność nowych mediów (Manovich). Szczególną
popularnością cieszy 10 godzinna przeróbka trywialnych wydarzeń.
Czwarta teza dotycząca rozciągłości jest z pewnością
najbardziej trafną ze wszystkich przez Jenkins postawionych, gdyż YouTube,
przejęty przez Google, prowadzi silnie ekspansywną politykę, moim zdaniem będąc
w tym momencie najbardziej liczącą się platformą udostępniająca treści
audiowizualne.
Jeśli idzie o piąta z tez Jenkinsa to zdecydowanie dziś
najmniej się sprawdza, gdyż YouTube stał się konglomeratem filmów o różnych
treściach, z których z pewnością niezbyt popularne są wszelkie objawy
dziennikarstwa społecznego. Oglądalnością większą niż inne cieszą się jedynie
makabryczne obrazy, takie jak zabity Kadafi (około 500 tys. wyświetleń),
co i tak nie może równać się choćby z popularnością PSY.
Wartość szóstej tezy także budzi moje wątpliwości, gdyż
YouTube stał się zbyt skomercjalizowany, by propagować autentyczne
zaangażowanie obywatelskie, nie polegające na zwykłym propagowaniu swoistej
propagandy medialnej bądź oczerniania czy ośmieszania polityków. Choć warto
zauważyć, iż wyprodukowana przez Will.I.Am’a piosenka We Are the Ones, będąca częścią kampanii prezydenckiej Baracka
Obamy, miała ponad 5 milionów wyświetleń, stanowiąc jej silny filar.
Siódma teza choć w 2007 roku jeszcze dość wizjonerska,
doskonale się dziś sprawdza, gdyż obserwując YouTube można dostrzec to jak
massmedia i nie tylko radziły sobie z popularnością Internetu. Bowiem ta
platforma, sama będąc częścią medialnego koncernu, przeistoczyła się
najbardziej znane, obok Facebooka, masowe medium dzisiejszych czasów, składając
się z pomniejszych komórek, które zarabiają dzięki reklamom (idea vloga) bądź
są przedstawicielami oficjalnych firm.
Co do ósmej tezy skłonna jestem twierdzić, iż Jenkins po
części miał rację, gdyż niewątpliwie swobodne poruszanie się po sferze internetowej
jest w dzisiejszych czasach konieczną umiejętnością. Dzięki niej można się
wypromować czy nawet zacząć zarabiać, czego doskonałym przykładem są już
wspomniane vlogi. Myślę, że jednakże umiejętności interpersonalne w Internecie
o wiele bardziej przydatne się na portalach takich jak Facebook, które stanowią
pierwszą reklamę każdego użytkownika.
Dziewiąta teza jest trudna do zweryfikowania, gdyż YouTube
niewątpliwie posiada multikulturowy potencjał. Jednakże zdecydowanie największą
popularnością cieszą się kanały pochodzące ze Stanów, potwierdza to
przewidywania Jenkinsa. Co więcej, wielu polskich bądź pochodzących z innych
krajów vlogerów realizuje już sprawdzone tam schematy, przenosząc je jedynie na
polskich grunt. Można powiedzieć za Barberem, iż McŚwiat dotarł też na YouTube.
W opozycji do tego twierdzenia spore powodzenie miało „Life in a Day” w
reżyserii Kevina McDonalda i wyprodukowane przez Ridleya Scotta, a będące
apoteozą piękna zawartego we wszelkich różnicach kulturowych. Popularność tej
produkcji jednak wynikała według mnie z tego, iż stanowiła wyjątek na tle
najpopularniejszych treści YouTube oraz była bardzo dobrze wypromowana.
Krótki artykuł zamieszczony przez Henry’ego Jenkinsa na
swoim blogu stanowi swoiste wizjonerskie spojrzenie na YouTube jako zjawisko
kulturowe. Większość z jego tez po części się sprawdziła w dzisiejszej wersji
tego portalu społecznościowego. Jednakże moim zdaniem są one zbyt
optymistyczne, gdyż nie przewidują, iż sam YouTube stanowić będzie medium
masowego przekazu o zasięgu wykraczającym poza Internet, przez które przepływa
setki milionów dolarów rocznie. Polecam jednak przeczytanie tego artykułu, gdyż
dzięki niemu można odnieść się do YouTube na wiele różnych sposobów, co
umożliwia lepsze odczytanie tego zjawiska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz