Tytuł książki: Media i społeczeństwo
Autor: Olga Dąbrowska-Cendrowska, Uniwersytet Humanistyczno – Przyrodniczy, Kielce
Autor: Olga Dąbrowska-Cendrowska, Uniwersytet Humanistyczno – Przyrodniczy, Kielce
ISSN 2083 – 5701 nr
1/2011
Rozdział: Telewizja śniadaniowa. Celebryci, porady i
audiotele –
przynęty na kobiecą publiczność?
przynęty na kobiecą publiczność?
Mojej krytyce będzie podległ artykuł jednej ze studentek kieleckiego
Uniwersytety Humanistyczno- Przyrodniczego pt: „Telewizja śniadaniowa.
Celebryci, porady i audiotele – przynęty na kobiecą publiczność?”. Zamieszczony
jest on w obszerniejszej dwutomowej książce zawierającej prace studentów tegoż
uniwersytetu. Autorka ma na koncie już kilka artykułów, co świadczy o jakiś
doświadczeniu, nie tyle teoretycznym, ale i praktycznym z mediami np.
„Niemieckie koncerny prasowe w Polsce w latach 1989-2008”.
Punktem centralnym analizy jest telewizja śniadaniowa w wykonaniu polskich
stacji telewizyjnych takich jak TVP 1, TVP 2 i TVN. Ostatnia stacja jest
komercyjna co odbija się w ilości reklam, co z resztą jest zaznaczone w
„Telewizja śniadaniowa…”. Głównymi tezami są pojedynczo charakteryzowane
zjawiska jakim podlegają programy o poranku oraz ich struktura co, gdzie i jak?
Po naświetleniu we wstępie krótkiej, głównie amerykańskiej, historii
programów tego nurtu i krótkiej charakterystyki tzn. godzin emisji, przechodzi
do analizy poszczególnych problemów(s. 29). Polskim prekursorem tegoż trendu
jest Kawa czy herbata pierwszy raz wyemitowana 31 sierpnia 1992 roku. W późniejszych
latach doczekała się swoim kopii, aczkolwiek mnie tak udanych, w postaci
Pytania na śniadanie i Dzień dobry TVN wyświetlanych analogiczni w TVP2 i TVN.
Jednak niepodważalną pozycje wśród porannych programów do teraz utrzymuje Kawa
czy Herbata będąc najchętniej oglądanym programem od 7:00-9:00. Oczywiście nie
utrzymuje widowni przez całe dwie godziny i tak od około 8:30 na arenę wchodzą
programy konkurencyjnych stacji.
Pierwszym pytaniem stawianym przez autorkę jest pytanie o genezę i
znaczenie w ogóle telewizji śniadaniowej. Popierając się autorytetem w tej
dziedzinie, Małgorzatą Boguń-Borowską, wymienia trzy główne cechy dystynktywne.
Pierwszą, co czyni ją najważniejszą, jest godzina wyświetlania. Podaję
przykład, iż program „x” wyświetlany o porze „y” będzie zupełnie inaczej
odbierany niż o porze „z”, z czym nie da się nie zgodzić. Ponadto zaznacza
subiektywność czasową. Rano człowiek zawsze się spieszy nieważne co i ile ma do
zrobienia i tak brakuj czasu. A takie programy wprowadzają w napiętą atmosferę
poranka trochę luzu, który uwalnia się w odbiorcy pod postacią kubka kawy czy
innego elementu tonującego napięcie. Kolejną tezą jest podkreślenie znaczenia
informacji i jej porannej podaży. News za newsem prowadzący zachęcali odbiorców
do poczekania jeszcze „minutki” na wiadomość poranka. Ostatnim elementem
poranku według telewizji jest „show”. Mała dawka rozrywki przed ciężkim dniem
zawsze jest miłe widziana (str. 31).
Kolejnym ważnym elementem programu śniadaniowego jest, według autorki, jego
przyjazna, rodzinna atmosfera. Mimo wyraźnych podziałów w sekcjach programu nie
są one tak ostentacyjnie zaznaczone podczas samej emisji. Jest kuchnia jest
salon wszystko razem, a jednak osobno. Prezenterzy swobodnie poruszają się
między segmentami rzucając uśmiechami i miłymi słówkami, i zarażając pozytywnym
humorem tysiące słuchaczy (jak podaje w tekście średnia 550 tysięcy osób ogląda
jeden z wybranych programów). Wiele dodatków w stylizacji wnętrz sprawia
wrażenie szczególnie domowej nastrojowości. Kwiaty, donice, szerokie okna,
najczęściej na piękną Warszawę, pozwalają poczuć się jak u siebie w domu,
poczuć więź społeczną, koegzystować w grupie sztucznie stworzonej przed
cyfrowymi odbiornikami. Atmosfera zamożnego mieszkania człowieka wykształconego
sprawia miłe wrażenie nieformalności i swobody.
Przytaczając badania AGB Nielsen Media Research autorka tworzy profil
typowego odbiorcy porannego programu. Mimo nieścisłości co do ilości osób
łącznie oglądających dany program (na czas trwania audycji wnioskuje o licznie
nawet 2 mln polaków), profil wydaję się być dobrym odwzorowaniem nastawień
poszczególnych grup społecznych. W zależności od stacji i czasu wyświetlania
grupa docelowa ulega zmianie, ale główny trend pozostaje. Przewagę zdobywają
emeryci i renciści, plus kobiety tzw. „kury domowe”. Wnioski wydają się być
wyciągnięte bardzo poprawnie z uwzględnieniem czynników społecznych i
kulturowych. Do strony badawczej artykułu nie można więc mieć większych
zastrzeżeń.
Następnie Olga Dąbrowska-Cendrowska analizuje strukturę czasową programów
porównując udział reklam, porad psychologicznych, wiadomości, aktywności cele
brytów oraz paru innych czynników na całość trwania emisji. Różnice w
większości przypadków są rzędu jednego punktu procentowego co nie czyni jakiejś
znacznej dysproporcji. Warte odnotowania wydają się statystyki reklam, wygrała
je jedyna stacja komercyjna w zestawieniu tj. TVN z wynikiem 22%, czyli wyprzedzając
drugie TVP2 o całe 5%.
Podsumowując swoją prace autorka zwraca głównie uwagę na „kumplowski” charakter
porannych programów oraz gładkości w przechodzeniu od problemów wrażliwych do
„a zobaczmy o aktualnie się dzieje w kuchni!” (str. 38). Szeroka gama
zastosowań programów tego typu przez celebrytów nie uszła uwadze wnikliwej
studentki, która wypunktowuje głównie Dodę za obwieszczanie swoich prywatnych
spraw w programie o poranku. Za tezę wyjściową autorka uznaje stwierdzenie o
ciągłym dążeniu tego medium do dostarczania rozrywki w formie, która najlepiej
się sprzeda i trafi do jak największej ilości osób. Ewolucja takich programów w
tym kierunku wydaje się nieunikniona gdyż podejrzewam, że nikt zaraz
przebudzeniu nie jest gotowy na jakikolwiek większy wysiłek intelektualny.
Z merytorycznej strony tekst jest spójny a podtytuły posegregowane we
właściwej kolejności, jeden wynikając z drugiego. Temat pracy może nie był zbyt
wymagający ani też wyzywający, ale dzięki poprawnej oprawie językowej i
gramatycznej czyta się go z zainteresowaniem, nie tylko badacza ale również
zwykłej osoby spółcznej, na co dziń dostrzegającej niuanse mediów. Tekst jest
niezobowiązujący, można by powiedzieć „na luzie” niczym programy śniadaniowe. W
swej prostocie zwraca uwagę na bardzo ciekawy społecznie i kulturowo temat,
analizując go w odpowiednich warstwach i nadając wystarczająco szeroką ramę.
Nie ubliżając żadnym stronnictwom ideowym ani jednostkowym stanowi obszerną
analizę elementu codzienności wielu ludzi, w tym przypadku Polaków. Artykuł
jest jednym z pierwszych tekstów wspomnianej wyżej autorki, swoboda z jaką
podeszła do tematu i jego analizy nasuwa myśl o jej wielkiej przyszłości.
Osobiście uważam tekst za bardzo dobry i godny polecenie każdemu kto jest
zainteresowany tematyką lub chciałby po prostu poczytać o tym zjawisku trochę
więcej. Nie boję się powiedzieć, że autorka urzekła mnie swoim stylem i
warsztatem.
Grzegorz Zemełka